Inwestor i produktowiec z 15-letnim doświadczeniem w komercjalizacji i tworzeniu produktów, głównie w obszarze big data i infrastruktury enterprise. Od 15 lat wspiera startupy w strategiach sprzedaży i produktu, a od 5 inwestuje w nowe technologie, AI/ML, SaaS oraz Marketplace. Aktywny w branżowych organizacjach, w tym w KIGEiT. Prywatnie ojciec trójki dzieci, rozwija stowarzyszenie makerspace.pl
Anna Elwart
Cześć, witam serdecznie w ITeracji. Dzisiaj jest ze mną Przemek Jurgiel-Żyła. Witamy serdecznie! Przemek jest członkiem zarządu firmy Movens VC. Przemek, przywitaj się z naszymi słuchaczami.
Przemek Jurgiel-Żyła
Cześć, jestem Przemek, jestem jedną z kluczowych osób w naszym zespole VC. Zdarza nam się inwestować w startupy.
Anna Elwart
Jest taka klątwa, którą można rzucić na człowieka, i mówi się: "Obyś żył w ciekawych czasach". Wydaje mi się, że ten ostatni rok, może trochę więcej, dla startupów były takimi ciekawymi czasami. A ty, jak oceniasz tę bliską nam historię?
Przemek Jurgiel-Żyła
Zależy z jakiego pryzmatu na to patrzymy, bo generalnie, co do zasady, to żyjemy w ogóle w ciekawych czasach. Te ciekawe czasy zaczęły się, tak jakby patrząc na nasze dorosłe życie, raczej bliżej Covidu i tych momentów, kiedy wszyscy musieliśmy zmienić nasze przyzwyczajenia związane z pracą. Myślę, że tutaj największa zmiana na rynku startupowym polega na tym, że nagle się okazało, że wszyscy mogą pracować zdalnie, że są do tego narzędzia, że można się nie widzieć. Jako fundusz, zdarzyło nam się zainwestować w spółki, nie widząc founderów/founderek na żywo, więc myślę, że to była większa zmiana. Ostatnia zmiana, zakładam, że wspominasz tutaj w kontekście Generative AI, zmian związanych ze sztuczną inteligencją, jest jedną ze zmian w technologii, ale to jest raczej jakaś ewolucja tej technologii, a nie stricte zmiana, której nikt się nie spodziewał.
Anna Elwart
Pewnie wrócimy jeszcze dzisiaj nieraz do tego tematu, natomiast ja miałam na myśli wyzwania, z którymi spotyka się wiele startupów dotyczące pozyskania finansowania. Często staramy się być obecni na jakichś eventach, konferencjach, rozmawiać z ludźmi o tym, co jest Twoim największym wyzwaniem. I parę lat temu padały sformułowania stricte technologiczne i to, że brakowało ludzi. Ewidentnie w ciągu ostatniego roku najczęściej padało, że brakuje nam kasy, szukamy inwestorów. Jak to wygląda z perspektywy inwestora właśnie teraz?
Przemek Jurgiel-Żyła
Bycie startuperem czy startuperką stało się modne, więc jest też więcej ludzi, którzy budują różnego rodzaju projekty. Pewnie z perspektywy tych ludzi może być takie wrażenie, że tych pieniędzy jest mniej. Natomiast wszelkie opracowania, raporty rynkowe, raczej mówiły o tym, że jeszcze rok temu tych pieniędzy było bardzo dużo na rynku. Rzeczywiście, w ostatnich miesiącach tych pieniędzy jest mniej. To wynika i z tego, że po rozpoczęciu agresji Rosji na Ukrainę, część tego rynku, część z tych branż, troszeczkę się zatrzymała i zaczęła obserwować, co się dzieje. Było ryzyko takie, że kapitał zachodni odpłynie stąd, z tego regionu Europy, i rzeczywiście mogłoby być tych pieniędzy mniej. Jeśli patrzymy sobie na taką perspektywę globalną, to pieniędzy nigdy nie było więcej niż teraz na rynku VC.
Jeśli patrzymy na perspektywę lokalną, no to tak, mamy tu różnego rodzaju zawirowania, czy wojnę wywołaną przez Rosję, czy perspektywę środków, które mamy obecnie na rynku, albo które się kończą obecnie na rynku, z racji tego, że Polska jest bardzo młodym rynkiem VC, czy generalnie ta część Europy. I bardzo duża część funduszy, zresztą my również, jest wspierana przez środki Unii Europejskiej. Działa to w większości tak, że fundusz ma jednego z inwestorów funduszu, np. w naszym przypadku PFR, który jest traktowany podobnie jak inni inwestorzy prywatni, którzy wkładają swoje prywatne środki. Ci prywatni mają jakiś tam mnożnik na wyjściu, w sensie są bardziej preferowani, ale co do zasady, PFR daje pieniądze unijne na to, żeby zlewarować środki, które zbierzemy jako od naszych prywatnych inwestorów, jako team zarządzający. I faktycznie, teraz, na koniec 2023 roku, ta perspektywa środków się kończy, ale jest już ogłoszony nowy nabór. On będzie startować na przełomie roku. Więc tak, część funduszy już się zainwestowała, część kończy się inwestować, a nowe jeszcze nie wystartowały, wystartują na początku przyszłego roku.
Jeśli nałożymy na to jeszcze perspektywę wojny u naszego sąsiada wschodniego, no to tak jest, lecz każdy ogląda trochę dokładnie i te środki, które ma, jeszcze patrząc na perspektywę globalną i takiego kryzysu finansowego, który miał miejsce kilka, kilkanaście miesięcy temu, też inwestorzy czy fundusze trochę uważniej patrzą na to, jak wydają pieniądze. Ale to jest taka fluktuacja. Chwilowo jest, za chwilę jej nie ma, i to, w zależności, w którym momencie spojrzymy na ten rynek, to może nam się wydawać, że jest bardziej, mniej intensywnie i mniej intensywnie. Ale tak na dobrą sprawę, to te pieniądze cały czas są. To też znowu, z perspektywy, na przykład, algorytmów tych AI-owych, do których wiem, że chcesz wrzucić później, no to tutaj nastąpił taki wysyp dostępnej technologii, więc pojawiło się dużo więcej spółek, które budują produkty w oparciu o API istniejących rozwiązań. I jeśli ktoś przychodzi ze 127 pomysłem na zrobienie tego samego, w oparciu o to samo API, no to nie ma takich przewag, czy takich momentów rynkowych, które by powodowały, że ktoś chce w taki team zainwestować. I teraz pytanie, gdzie sobie przyłożymy ucho, to jest albo mniej, albo więcej środków, albo łatwiej dostać, albo trudniej. Z zasady dobre teamy zbierają środki, zbierają dobre rundy, nie mają problemu z rozwojem swoich projektów.
Anna Elwart
A powiedz proszę, startupy z Polski? Jakie źródła finansowania w ogóle mogą myśleć?
Przemek Jurgiel-Żyła
Myślę, że większych ograniczeń bym tutaj nie nakładał na to, że jesteśmy z Polski to musimy się jakoś tam mocno ograniczać mamy te programy, lokalne czy to fundusze Myślę, że tutaj nie ma większych ograniczeń. Nie nakładałbym na to, że jesteśmy z Polski, jakiejś szczególnej potrzeby mocnego ograniczania się. Mamy programy lokalne, takie jak fundusze VC, granty, czy Polska Wschodnia, które pozwalają zbierać środki teamom, które budują fajne projekty. Ale nie można zapomnieć, że na całym rynku istotnym elementem jest to, że founderzy jakiś prototyp, jakąś pierwszą część, jakiś zalążek projektu, zbudują z własnych środków lub środków pochodzących od znajomych, przyjaciół, rodziny, i tak dalej. Bardzo rzadko spotyka się sytuację, w której founderzy znajdują środki tylko na prezentację. To jest sytuacja, w której nikt, ani founderzy czy osoby związane z founderami, czy business angels, nie inwestują w spółkę w pierwszym kroku, a dopiero potem pojawia się fundusz VC czy coś podobnego.
W takim ujęciu, jeśli mówimy o tym, że founderzy są w stanie zebrać kilkaset tysięcy złotych, na przykład na to, żeby sprototypować to, co planują, to tutaj już później nie ma problemu. Raczej nie ma problemu, jeśli projekt jest oczywiście ciekawy i spełnia kryteria, na które inwestorzy patrzą, żeby zebrać te środki. Często zdarza się też, że fajne teamy, które na przykład pracowały dla zagranicznych firm lub w innych startupach, zbierają te środki poza Polską. Dlatego nie ograniczałbym się tylko do Polski, bo nie tylko w Polsce można zbierać środki. Fundusze VC działają transgranicznie, mało jest funduszy, które inwestują tylko w jednym kraju. W związku z tym, jako founder, nie ograniczałbym zbierania środków tylko i wyłącznie lokalnie, ale szukałbym szerzej, o ile mam case, który pozwala mi to zrobić.
Anna Elwart
Dwa pytania dotyczące właśnie tej transgraniczności: Z jednej strony, czy inwestujecie w startupy nie tylko z Polski, czy w związku np. ze współpracą z PFR-em tylko w polskie startupy? I drugie pytanie dotyczy właśnie tych inwestycji w polskie startupy przychodzące z zagranicy. Czy widzisz jakieś rynki, na których polskie startupy czy polscy deweloperzy już mają na tyle wyrobioną renomę, że jest więcej inwestorów z danego rynku? Wiadomo, że pieniędzy można szukać na całym świecie, ale dobrze już mieć tam jakąś lokalną markę?
Przemek Jurgiel-Żyła
Myślę, że tę markę teraz budujemy. Na pewno jest taka część founderów, którzy od razu idą za wielką wodę i idą do Stanów Zjednoczonych, bo tam pieniędzy jest najwięcej. Trzeba też wziąć pod uwagę, że Zachodnia Europa jest dość konserwatywna. Tam częściej, jeśli fundusz ma do wyboru niemieckiego foundera albo polskiego foundera, to jest większa szansa, że zainwestuje w tego niemieckiego. To jest takie przełożenie bardziej patriotyczne, nie wiem, jak to inaczej nazwać. Aczkolwiek znowu to zależy od tego, jakim funduszem mówimy.
My mamy przynajmniej jedną spółkę w portfelu, gdzie fundusz zachodni, szwajcarski, przyszedł do nas z propozycją inwestycji w spółkę z polskim teamem. I ten team w pierwszej kolejności pojawił się u nas nie z naszej perspektywy, tylko z perspektywy funduszu zachodniego, który przyszedł do nas, ponieważ usłyszał dużo dobrego i zwrócił się do nas z pytaniem, czy bylibyśmy zainteresowani koinwestycją w tę konkretną spółkę.
Więc to też zależy, mówię, to zależy od tego, gdzie founderzy są. Nie da się pozyskać inwestycji z zagranicy, jeśli się buduje lokalny biznes. Jeśli buduje się spółkę, która ma potencjał globalny, to można myśleć o tym globalnym wyjściu. Jeśli nie jest obecna na przykład w Stanach Zjednoczonych na rynku, to ciężko pozyskać środki z funduszy ze Stanów Zjednoczonych. To jest naturalne, nie każdy to rozumie, ale tak to działa.
Jeśli startup w Polsce buduje biznes i ma polskie środki, to ciężko mu zebrać rundę od funduszy zagranicznych, jeśli dalej operuje tylko i wyłącznie w Polsce. To jest to ograniczenie wynikające z tego, że jeśli founderzy myślą od razu globalnie, czy w regionie całym, zmienia się ta perspektywa, bo stają się atrakcyjni dla funduszy, które normalnie by na nich nie patrzyły. Na przykład, wracając do tego case'u Stanów Zjednoczonych, stało się może nie popularne, ale na pewno interesujące, startowanie np. w Y Combinator, takim programie akceleracyjnym. Kilka spółek już brało udział, przechodziło do Y Combinatora, i to powodowało, że jeśli już spółka się znajduje w tym batchu Y Combinatora, to już nie ma problemu ze zbieraniem rundy. Tak miało miejsce też z jedną z naszych spółek, którą mamy w portfelu, która zaczęła swoją przygodę z rynkiem VC właśnie od tego, że dostała się do jednego z batchy Y Combinatora.
Anna Elwart
Jakie są KPI, na które patrzcie kiedy oceniacie startup pod kątem tego czy warto w niego zainwestować? Czy uchylisz rąbka tajemnicy?
Przemek Jurgiel-Żyła
Przede wszystkim na swoją strategię inwestycyjną i raczej większość funduszy, które znam, pokazuje tę strategię w mniejszym lub większym stopniu, pokazują na stronach internetowych, co ich najbardziej interesuje, albo na profilach LinkedIn partnerów.
No to case by case zawsze trzeba popatrzeć. I to jest też praca foundera czy founderkii, żeby zrobić research na temat funduszu, do którego się wysyła swoją ofertę czy swojego pitch decka. I to, gdzie się operuje, na którym rynku, czy jaki ma się model biznesowy, rzutuje też na to, jaki powinno się wybrać fundusz w ramach zbierania własnych środków. I tak jak my, na przykład, częściej inwestujemy w startupy, które budują produkty enterprise'owe, raczej w modelach SaaS albo marketplace, raczej albo dobrze, żeby były zbudowane gdzieś w oparciu o jakąś taką technologię, która może nie to, że jest namacalna, w sensie, że jest hardware, ale w sensie takim, że już można z klientem przetestować rozwiązanie, czyli ma już jakieś MVP albo coś w tym deseń.
W zależności od tego, który obszar się adresuje, to odpowiednie KPI się powinno spełniać albo pokazywać. No bo to jest też istotne, że każdy fundusz patrzy na różnego rodzaju wskaźniki, które pasują do danego segmentu, który startup adresuje. Czyli, jeśli mówimy sobie o startupie, który adresuje usługi dla klienta indywidualnego, czyli tak zwanego B2C, to tam są istotne kwestie związane z 'life time value', z kosztem pozyskania tego użytkownika, współczynnikiem tego kosztu pozyskania do utrzymania tego użytkownika, i tak dalej. A inaczej się patrzy na 'Enterprise' - pojedyncza sprzedaż, to są często dziesiątki tysięcy dolarów. I tutaj są inne elementy bardziej istotne dla funduszu, który podejmuje decyzję w ramach tej inwestycji.
My bardzo często patrzymy na perspektywę teamu; fajnie, jeśli tem jest doświadczony, najlepiej to jest team, który już gdzieś tam ma jakieś swoje doświadczenia związane z budowaniem startupów, czyli na przykład po 'exitach' jest, ale niekoniecznie muszą to być pozytywne doświadczenia. W sensie, team, który położył startup w przeszłości, to też jest team doświadczony, ponieważ ma te doświadczenia i wie co robić, żeby nie powtórzyć sytuacji z przeszłości. To też jest bardzo cenne doświadczenie.
To, czy adresuje odpowiednią wielkość rynku, czyli to, czy prawidłowo wyliczył rynek, czy ta usługa, którą chce budować albo buduje, adresuje potrzeby rynku - takie rzeczy też robimy. I oczywiście, jak patrzymy sobie na nasz 'pipeline', poszczególnych elementów, gdzie te spółki do nas trafiają, no to wiadomo, że na pierwszym etapie patrzymy kilka minut na pojedynczego decka i wiemy te najważniejsze rzeczy, ale wchodząc coraz głębiej, coraz głębiej, czyli kolokwialnie, iterując te wszystkie aspekty związane z tym, jak ten nasz startup, który u nas jest w 'pipeline', przetwarzamy, to wchodzimy głębiej w analizę tego startupu, patrzymy na rynek, patrzymy na team, sprawdzamy, czy rzeczywiście oni robią to, co robili wcześniej. Często też odbijamy z klientami potencjalnymi, bo akurat my mamy taki komfort, że jesteśmy ex-przedsiębiorcami, więc mamy olbrzymi network, więc bardzo łatwo nam sprawdzić, czy dany startup adresuje potrzebę faktycznie, czy klienci potrzebują tego, o czym mówi.
I w ten sposób podchodzimy do analizy poszczególnych spółek, więc to jest warto jako team funderski w startupie, poczytać sobie trochę o tym, też jak fundusze działają. Na co zwracają uwagę i dopasować te elementy. Jest bardzo dużo, bardzo mądrych książek na rynku. Do tego, co faktycznie powinny w swoim decku adresować, bo pokazanie wszystkiego też nie jest najlepsze, bo wtedy ciężko się skupić. Ważne, żeby była prosta, jasna, klarowna oferta adresowania potrzeby rynkowej. Team najlepiej kompletny, albo bliski kompletności, który adresuje tą potrzebę. Ma doświadczenie w tym, żeby ją realizować, no bo wyobraź sobie sytuację, w której przychodzi na jakiś obszar team, który nie ma bladego pojęcia w danym obszarze, no to też trochę trudniej im jest zbudować, czy rozumieć potrzeby klientów, jak nigdy nie operowali w danym otoczeniu. Nie zawsze, można się też nauczyć wielu rzeczy, ale jednak to, jak jest bardzo doświadczony team, który budował różne produkty, czy różne adresował różne potrzeby rynkowe, inaczej się patrzy niż jak przychodzą młodzi ludzie, którzy dopiero zaczynają tą swoją przygodę. Też inwestujemy w takich, no ale jeśli nie mają tego doświadczenia takiego domenowego, no to na pewno jest trudniej ocenić, czy oni będą potrafili w przyszłości zaadresować większe problemy, na przykład skalowanie na rynki zagraniczne, powiedzmy.
Anna Elwart
Wspomniałeś o książkach. Są jakieś konkretne tytuły, które przychodzą Ci teraz na myśl, godne polecenia?
Przemek Jurgiel-Żyła
Wiesz co, jest wiele. 'Venture Deals', na przykład, jest taką książką, która trochę pokazuje perspektywę tego, jak spółki z funduszami powinny działać. Jest na przykład książka Krzyśka Domaradzkiego i Artura Kurasińskiego, 'Start-upowcy'. Teraz, niedawno wyszła na rynek, która co prawda nie opowiada stricte o VC jako takim, ale na przykład opowiada o tym, jak najlepsze, czy jedne z najlepszych spółek wywodzących się, że tak powiem, z polskiego podwórka startup'owego, rozwijały się i budowały swoje imperia, że się tak wyrażę, na rynku. I to też można z takich książek wyciągać sobie wiedzę. To jest pytanie, kto jak swaja tą wiedzę, bo równie dobrze można przeczytać dziesięć artykułów na temat, zapisać się na newsletter, jakiś sensowny, do Bartka Pucka albo Artura Kurasińskiego.
Anna Elwart
Albo do naszego.
Przemek Jurgiel-Żyła
Albo do waszego. A piszecie o VC?
Anna Elwart
Wiesz co, nie, piszemy głównie o nowinkach w technologii. Tak więc nazywa się to EL Digest i jak chcesz być na bieżąco, a nie do końca masz na co czas, to nasz zespół marketingu zbiera dla ciebie ciekawostki.
Przemek Jurgiel-Żyła
Właśnie, i myślę, że case przejścia paru kroków z VC to jest taki element, który jak teamy founderskie sobie o tym poczytają, to zawsze lepiej wypadają w tym pierwszym kontakcie, bo zwykle co do zasady ma się jedną szansę u VC na to, żeby zainteresować swoim projektem. Jeśli się tą szansę zmarnuje, no to raczej fundusze nie mają czasu na to, żeby nawet wracać z feedbackiem, w ogóle dać feedback startupowi, że coś robi źle, no bo, jeśli spółka trafia do mnie na taki lejek, 'pipeline', to ja mam możliwość obejrzenia decka i powiedzenia, 'go' albo 'no go', i daje 'no go', no to piszę, że no, niestety nie pasujecie do naszej strategii. Jeśli poświęcę więcej czasu, to mogę napisać coś więcej, no ale dalej to jest trzy, cztery zdania, które nie każdemu dadzą konkretny kontekst, dlaczego nie.
Anna Elwart
To teraz będzie hot temat - red flags. Powiedz proszę, z Twojej perspektywy, w komunikacji, founderów, czy w ich zachowaniu, co jest dla Ciebie takim red flag. Na zasadzie, że, jak ktoś robi to i to, to może nie być dobra osoba, żeby z nią wchodzić we współpracę.
Przemek Jurgiel-Żyła
Z perspektywy decka czy z perspektywy tego spotkania pierwszego, i tak dalej, to na pewno mijanie się z prawdą jest jedną z takich czerwonych flag, które totalnie dyskwalifikują dalszą rozmowę, no bo, jeśli ktoś nam mówi jedno, a widać co innego, no, my mamy też swoje rozumy, i bardzo często, jak rozmawiamy z founderami, founderkami, to sprawdzamy to, co oni mówią. Jeśli okazuje się, że mówią zupełnie coś innego, niż pokazują, albo niż rzeczywiście jest, na LinkedInie nie zgadza się ich doświadczenie z tym, co piszą w decku. Powiedzmy, ktoś pisze w decku, że jest ex-Google'owcem, był na trzymiesięcznym stażu w Google, no to, powiedzmy, no to nie do końca to jest to, co to znaczy. To są takie przykłady, które bardzo szybko można wyłapać, czy łatwo wyłapać, też kwestie niekompetencji, po prostu. No bo, to jest kolejny element, jeśli ktoś mówi, że ma jakieś doświadczenie, albo ukończył jakiś kurs, albo pracował w jakiejś branży, no to zadając kilka pytań, można bardzo szybko to zweryfikować. I to są takie 'red flags', które są oczywistościami dla nas, nie zawsze dla founderów, ale bierzemy pod uwagę, czy choćby nawet kwestie reputacyjne, czyli, jeśli ktoś zrobił coś głupiego na rynku i było to stosunkowo świeżym case'em, to, jeśli chodzi z założenia, że ludzie na rynku ze sobą nie rozmawiają, to też są raczej, raczej jest w błędzie wychodząc z takiego założenia. Nie ma jednego red flagu, na który zwraca uwagę. To jest w zależności, w którym etapie procesu jesteśmy, to to są różne rzeczy, które bierzemy pod uwagę.
Kwestia takiego technicznego red flagu, no to, jeśli ktoś nie potrafi zrobić prostego modelu finansowego, Excela, który pokazuje, jakie ma plany ze swojej ekspansji rynkowej, jak to, co by chciał zrobić, czy chciała zrobić w perspektywie czasu, jakie będą z tym związane koszty, czyli na przykład, jeśli zbiera, powiedzmy, dwamiliony złotych finansowania, ale nie jest w stanie powiedzieć, czy te dwamiliony mu wystarczą na sześć miesięcy, czy na dwa lata, no to, to jest taki techniczny Red Flag.
To są takie oczywistości, które w takich prostych książkach o VC, czy w prostych artykułach o VC, bardzo łatwo i szybko znaleźć.
Anna Elwart
Teraz mam pytanie o inwestycje, w których może miałeś okazję brać udział, albo które obserwowałeś, w ramach Waszej grupy. Chciałabym, żebyś opowiedział nam o najdziwniejszej inwestycji. Być może jest to jakiś pomysł dość nietypowy, jak dla branży, najlepszej i największym flopie.
Przemek Jurgiel-Żyła
To jest trudne pytanie, ponieważ odpowiadając na pytanie o jakiego różnego rodzaju failach, trzeba by kogoś stygmatyzować. Wolno tego nie robić, bo nie musisz, coś, nazwę mojego, ludzie przychodzą z różnymi, dziwnemi pomysłami i to mówię trochę, jak czasem ktoś jest nieprzygotowany, albo wydaje mu się, że przygotowany, nie jest przygotowany, no to, to przychodzi z jakimiś, odpalonymi, w cudzysłowie, pomysłami. Jednym z takich pomysłów, raczej, spotkałem się z kilkoma case'ami, gdzie prezentacje miałem wrażenie, że były robione przez dzieci. W sensie, że tam typowe czcionki komik seans, na przykład, jakieś takie bardzo kolorowe, komiksowe, wręcz pokazywanie jakichś niestworzonych rzeczy, albo mówienie, że w ciągu pierwszego roku pozyskamy milion klientów i tam podobne rzeczy. No to są takie dziwne case'y, które ciężko powiedzieć, czy się zacząć śmiać z tego, czy płakać, dawać feedback tych ludziom, że może niekoniecznie powinni do nas się odzywać.
Nie, nie mam. Nie wiem, czy mam nie chciał podawać takich case'ów, bardzo konkretnych, bo 1, mimo wszystko, będą bardzo sklejone z konkretnymi osobami. A też my, jako wizja, działamy trochę na takim podejściu zaufania publicznego. W sensie, jeśli ktoś do nas wysyła tego DK, to oczekuje, że zostanie tylko u nas, że my się tym nie będziemy dzielić i będziemy opowiadać przy piwie o śmiesznych sytuacjach. Zdarzają się wpadki, jak każdemu. Nam też się zdarzają wpadki i też sobie nie chcielibyśmy, żeby ktoś tam się z nas nabijał, bo ktoś rano się nie wyspał, wstał, albo coś podobnego.
Z takich dziwnych case'ów, które nam się przydarzyły, no to nie wiem. Case, w którym spotykamy się, fantazjowaliśmy się zalogowani na Teams z anglojęzycznymi nazwiskami, czy tam imionami, raczej imionami, i przez pół spotkania rozmawialiśmy o tym, o spółce po angielsku. I to było spoko, bo generalnie robiliśmy sobie taki próg, że jednak w fantazji potrafimy po angielsku rozmawiać, i w połowie spotkania ktoś się skapnął, że w sensie wszyscy są Polakami na tym spotkaniu. Jeżeli my nie musimy rozmawiać po angielsku, przeszliśmy na polski. To był taki case, który był dość zabawny, no bo nikt się nie spodziewał, że w sumie to moglibyśmy porozmawiać po polsku.
Z drugiej strony, jakiś czas temu, spotkaliśmy się ze spółką, gdzie founderka, to już jest, no ale founderka. Mam nadzieję, że wiele nie zdradzam. W trakcie spotkania chyba nawet mieszkała w Stanach, albo bardzo długo tam była, scena, w trakcie spotkania bardzo płynnie przeszła na język angielski, nie zauważyła nawet tego, no i po prostu drugą część spotkania odbyliśmy w języku angielskim. No są takie drobne niuanse, które są w jakiś sposób zabawne, zabawne dla nas, bo to były takie, w zasadzie, takie sytuacyjne, że rozmawiamy, rozmawiamy, nagle zaczynamy mówić, rozmawiać w drugim języku, nikt tego, w sumie, nie zauważył, ona tego, w ogóle nie zauważyła, my płynnie po prostu sobie przeszliśmy na drugi język, bo bardzo dużo, czy nawet chcemy, żeby były w języku angielskim, po to, żeby tych polskich naszych standardów weryfikować, czy będą w stanie, w przyszłości zbierać rundy na Zachodzie, czy za granicą. I to jest akurat spoko. Tylko, że to są takie właśnie drobne niuanse, które powodują, że, z jakiegoś powodu, 1 mogą być śmieszne, a z takich mniej fajnych rzeczy, no to zdarza się raz na jakiś czas, że fanpage po prostu nie przyjdzie na spotkanie.
Rezerwujemy w naszym kalendarzu godzinę na to, żeby porozmawiać, bo bardziej byliśmy zainteresowani, więc wysłaliśmy linka do naszego Kalendly z dłuższym spotkaniem. Po prostu ktoś nie przychodzi, nie daje żadnej informacji. Że ludzie też nie przychodzą na rozmowy o pracę i tam podobne rzeczy. No ale de facto taki founder czy founderka sobie robi kuku, bo już później drugi raz nie chcemy się spotkać z osobą, która ignoruje ustalenia, jakieś nie, to mówię dla nas bardzo istotne. Taka godzina to też godzina, którą zabrała innej spółce. I to są takie rzeczy, na które potencjalnie zwracamy też uwagę, ale to są też połączone z radfagami i tak dalej, i tak dalej.
Więc z perspektywy jakichś takich totalnych faili, to rzadko się zdarzają. A jak są, to raczej takie śmieszne, że ktoś wysyła właśnie jakieś dziwne materiały albo wklejenie to zdjęcie co trzeba, albo przyjdzie w samych gaciach na spotkanie, takie memowe już wręcz, że nagle wstaje od komputera i się okazuje, że siedzi w gaciach. No to zabawne, no ale zdarza się. Pracujemy zdalnie. Trzeba też również mieć poprawkę na to, że ludzie różnie w różnych sytuacjach są stawieni, czy nie wiem, fanta, którzy nagle dzieci im wparują na spotkanie. Moje dzieci też przychodzą czasami. Siedzą mi na kolanach i uczestniczą w tych naszych moich spotkaniach. Staram się, żeby nie psuły tego spotkania.
Anna Elwart
Mają NDA?
Przemek Jurgiel-Żyła
Nie, jeszcze nie kumają. W sensie no jak dwuletni syn przychodzi, to on jeszcze do końca nie ogarnia, tym bardziej, że ma języka nie polskojęzycznego, więc jest dwujęzyczny, ale no myślę, że za jakiś czas będzie musiał podpisać.
Anna Elwart
Powiedz z perspektywy inwestora, czy to, czy firma ma swój zespół inhouse'owo, mówimy tutaj o designie, developmencie, aplikacjach o programistach, i zespole, który właśnie wytwarza aplikację. Czy to ma dla inwestora znaczenie, czy ten zespół jest internalowy po stronie startupu? Czy na przykład jest to agencja, która ich wspomaga?
Przemek Jurgiel-Żyła
Z Twojej perspektywy to odważne pytanie. To teraz zależy co ja odpowiem. To zależy. W sensie mogłem w zasadzie na każde swoje pytanie odpowiadać, to zależy. Bardzo interesujące władza. Tak, myślę, że tak. Zależy z racji tego, że zależy co spółka robi. Jeśli spółka jest stricte technologiczna i buduje produkt technologiczny, taki, którego wartością jest to, że to jest ten software na przykład, bo raczej mówię, głównie się skupiamy na spółkach software'owych.
Bo jeśli spółka jest stricte software'owa i tworzy jakieś wysoko jakościowe produkty w oparciu o to, no to dobrze, że miała tą technologię swoją albo żeby miała chociaż ludzi, którzy kumają tę technologię i umieli tak dobierać partnerów do współpracy, żeby mieli jak najlepszą tożsamość, czy jak najłatwiejszą do dalszego skalowania. I wtedy jest to bardzo istotne, ale mamy też spółki, które są innowacyjne procesowo i niekoniecznie muszą mieć najlepszą technologię na świecie albo najbardziej zaawansowane algorytmy, bo ich po prostu nie potrzebują do tego, żeby robić coś super na rynku. I w takich sytuacjach to nie ma znaczenia, czy oni sobie budują swój zespół czy korzystają z zewnętrznych zespołów, lecz nawet lepiej jak korzystają czasem z zewnętrznych zespołów, bo te zewnętrzne zespoły robią to lepiej po prostu. I to jest bardzo duża wartość wtedy.
Taki firma, która doradza spółce, czy wykonuje tą pracę, czy to nieważne, czy to jest body leasing, czy to jest software house, czy to jest jakaś agencja, to zależy każdorazowo ale często tego typu podmioty są w stanie dostarczyć dużo lepszej jakości produkt. A spółka nie musi się na tym skupiać. Pomijając kwestię zatrudniania ludzi, bo jeśli spółka potrzebuje nie dużo technologii, i musi zatrudnić do tego dwóch, trzech deweloperów. No bo dobrze mieć kogoś na zakładkę, bo się rozchoruje, powiedzieć na urlop i to wtedy firma staje. Już potrzebuję tych kilku deweloperów, no to potrzebuję też lidera. Wtedy dobrze by była jakaś jeszcze osoba, która nie wiem, agile'owo prowadzi projekt albo cokolwiek innego. Nagle ten team się robi duży. Niekoniecznie potrzebny, jest to są też koszty. Szczególnie jeśli na przykład spółka prototypuje i musi coś zmieniać i wybiera jakąś jedną technologię a potem ta technologia nie pozwala pivotować, to nie zawsze ten team wewnętrzny jest najlepszy, jest istotny dla nas, jest bardzo istotny, ale to nie znaczy, że on jest zawsze potrzebny.
Mamy spółki w portfelu, takie, dla których team technologiczny nie jest najistotniejszy, bardziej istotnym jest case, w którym na przykład spółka ma dobrego produktowca. To też jest w ogóle jeden z trendów na świecie, że trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, czy zawsze CTO w spółce jest potrzebny?
Nie jest zawsze potrzebny. Czasami jest potrzebny produktowiec, który na tyle dobrze skalibruje feedback od klienta i współpracę z IT zewnętrznym, jak na przykład współpracę wewnętrzną, żeby rozwijać to, co spółka chce robić. Produktowiec często może pełnić rolę CTO, takiego pseudo-CTO. Jakkolwiek pewnie wielu CTO mnie teraz zastrzeli za to, co mówię, ale nie zawsze, nie w każdej spółce, CTO jest potrzebny. Częściej w takich spółkach na przykład jest potrzebny dobry produktowiec, który rzeczywiście weźmie odpowiedzialność za rozwój całego obszaru i bierze sobie ludzi, którzy mu zrobią to, na czym mu zależy. Szczególnie, że mamy jeszcze wiele narzędzi naukowych, które nie wymagają deweloperów, ale wymagają firm lub ludzi, którzy umieją z nich korzystać.
Anna Elwart
Dość często prowadzimy warsztaty dla startupów, które już mają jakiś pomysł, ale potrzebują go jeszcze doszlifować, żeby dowiedzieć się i zdecydować, co tak naprawdę trafi do MVP. Na tych warsztatach, które zwykle trwają kilka dni, trochę szlifujemy to, co oni już mają, pod kątem modelu biznesowego, funkcjonalności, które są rzeczywiście kluczowe, rzeczy, które można zostawić na potem, i tak dalej. Czy ty uważasz, że materiały z takich warsztatów, albo wręcz uczestnicy w takich warsztatach, to jest coś, gdzie inwestorzy powinni mieć dostęp, czy dajecie kasę i w zasadzie, jak pomysł był dobry, to teraz zespół się tym zajmuje?
Przemek Jurgiel-Żyła
Znowu to zależy, z racji tego, że jeśli mamy w DNA wpisane to, że chcemy inwestować w firmy, które będą potrafiły budować produkty czy będą potrafiły budować spółki odpowiedniej jakości, no to wychodzimy z założenia, że my wkładamy środki na rozwój spółki. Mamy bardzo rozbudowany tak zwany 'Smart Money', który niekoniecznie jest stricte wsparciem takim operacyjnym, że pomagamy budować produkty na podobne rzeczy, bo mamy network, mamy talent pool, gdzie plus jesteśmy w stanie nawet late-founderów znaleźć do spółki i szybko spółkę w tym aspekcie uzupełnić, bo to też nie każdy team jest kompletny. Mamy temat pricingu, który jesteśmy w stanie bardzo szybko w spółce zaadresować, czyli takie biznesowe rzeczy, które są dla nas, jako dla funduszu, bardzo istotne.
Ale to jest dla nas istotne. Fundusze, które chcą się bardziej angażować, są fundusze, które się angażują bardzo mocno i to są wszelkiego rodzaju venture buildery, które wręcz budują teamy pod to, żeby rozwijać. Jeśli odpowiadając na twoje pytanie, czy dobrze, żeby inwestorzy byli na takich warsztatach? Mogą być, wersja często się angażują w różnego rodzaju projekty akceleracyjne, żeby spółki, szczególnie te z mniejszym doświadczeniem, były w stanie przejść jakiegoś rodzaju akcelerację, współpracę z firmą, która pokaże dobre praktyki, żeby zbudować jak najlepszy produkt w ramach tego, co spółka chce robić.
Ile razy produkt jest najistotniejszą kwestią tego, co spółka chce robić? Bo może nie, może produkt nie jest kluczowy, tylko właśnie jakaś zdolność operacyjna i tam podobne rzeczy. Founderów bym bardzo zachęcał do tego, żeby korzystać nawet jeśli już są doświadczeni, żeby sobie tą wiedzę odświeżać, bo zmieniają się praktyki, zmieniają się technologie i podobne rzeczy. BSI raczej, jak widzą przestrzeń do tego, żeby się pojawić, to się gdzieś tam wpychają i po to, żeby trochę podpowiadać, trochę żeby podzielić się doświadczeniem. Nie jesteśmy strasznymi smokami, które zjadają ludziom głowy, tylko ponieważ chcemy inwestować w dobrych folderach, to chcemy mieć dostęp do tych folderów możliwie wcześnie. Jeśli często nawet budujemy sobie z nimi relacje, zanim oni aktywnie zaczną szukać finansowania, z racji tego, że jeśli przyjdą i będą wiedzieć, że my im jesteśmy w stanie jakoś pomóc, to w pierwszej kolejności przyjdą do nas i my będziemy mieć tą szansę zainwestowania w projekt, zanim inni na rynku się dowiedzą.
Robimy to także w ramach naszego smart money i pomagamy wielu founderom. Myślę, że pomagamy większej liczbie founderów/founderek, w których nie zainwestowaliśmy. W kulturze zainwestowaliśmy, w sensie, że w nich zainwestowaliśmy, oczywiście wspieramy bardzo aktywnie. Pomagamy również wielu, w których nie zainwestowaliśmy, po to, żeby sobie budować networking. Nawet jeśli oni nie wrócą z jakimś pomysłem za jakiś czas, to przyślą swoich znajomych, super founderów i founderkii, z pomysłami i powiedzą: "Movens nam pomógł, więc polegaj dalej na nich, bo pewnie też pomogą." Myślę, że całemu rynkowi takie rzeczy są potrzebne, czy to oddolnie, odgórnie, czy przez akcelerację, czy przez różnego rodzaju warsztaty. Lubię ludzi, którzy chcą się uczyć.
Anna Elwart
A powiedz, jak wygląda taki proces decyzyjny? Załóżmy, że dostałeś prezentację, tak jak mówiłeś, poświęciłeś kilka minut, żeby się z nią zapoznać, stwierdziłeś, że jest dobra, omawiamy spotkanie, jest takie godzinne spotkanie, ktoś tam wypadł całkiem spoko. Co jest dalej? Jak wygląda dalszy proces?
Przemek Jurgiel-Żyła
Zwykle to jest tak, że jeszcze na tym etapie wczesnym, w mniejszym gronie się spotykamy. Jedna, dwie osoby ze spółki, żeby sobie zrobić weryfikację, czy na pewno chcemy, zdarzają się takie przypadki, w których od razu cały team idzie na spotkanie. Mamy taką zasadę, że decydujemy przez konsensus, czyli wszyscy w teamie muszą spółkę zobaczyć, pogadać z founderami i founderkami i i być przekonanymi do tego, że warto w tą spółkę zainwestować. Więc to spotkanie jedno, dwa na początku zwykle sam. Staramy się na tych spotkaniach też opowiedzieć o nas, staramy się zadać odpowiednie pytania, mamy do tego cały framework, na którym pracujemy.
Te pytania tak adresujemy, żeby poznać jak najwięcej, dowiedzieć się jak najwięcej o spółce, żeby też nie marnować czasu founderów/founderek. Bo to też jest istotne, w sensie oczywiście możemy dowolną ilość czasu maglować startup, tylko to też jest palenie ich czasu, więc staramy się oszczędzać czas startupów, fabryk, czy zespołów founderskich, a dowiedzieć się jak najwięcej. I w momencie, kiedy już wchodzimy w takiego deep dive, w sensie chcemy pomyśleć o tym, czy spółkę zainwestować, w sensie, czy naprawdę nam się spodobała, że chcemy to robić dalej, zwykle poprosimy o jakieś dodatkowe materiały. Znowu, każda spółka jest inaczej przygotowana do tego. Wypełniamy sobie nasz taki wewnętrzny scorecard, który nam albo adresuje jakieś pytania, których jeszcze nie zadaliśmy, albo pozwala jakoś tam spójnie względem innych spółek, które do tej pory widzieliśmy, ocenić.
No i na samym końcu składamy term sheet lub nie. W takiej sytuacji, w której już jesteśmy na głębszym etapie ze spółką, to też dajemy aktywny feedback, co nam się podoba, co nam się nie podoba, czasami robimy analizę rynku, analizę konkurencji, analizę wszystkich materiałów, które spółka udostępniła. Albo składamy term sheet albo nie. Jak już złożymy term sheet i runda się składa, no to wtedy już jest przechodzimy do etapu negocjacji umowy inwestycyjnej. No i potem się zaczyna ta najdłuższa, najtrudniejsza droga dla wszystkich często.
Anna Elwart
Powiedzmy już, w czasie tej długiej, trudnej drogi, jak często founderzy, founderki muszą do was raportować, musicie być informowani o wszystkich iteracjach, o wszystkim, co oni tam zmieniają, kombinują. Czyli jak to wygląda?
Przemek Jurgiel-Żyła
Staramy się oszczędzać czas ludzi, z którymi pracujemy. Zresztą sam nasz team liczy czterech, a my mamy już osiemnaście spółek zainwestowanych, więc jest to wyzwanie czasowe dla nas, w sensie to nie jest tak, że chcielibyśmy oglądać wszystko co tydzień, nie ma na to szans, po prostu, nam by zabrakło czasu. Więc my wychodzimy z założenia, że na początkowym etapie, albo nawet jeszcze na etapie przed inwestycją wypracowujemy sobie jakiś model P&L czy jakiegoś modelu finansowego, który jest zrozumiały dla wszystkich i akceptowalny. Na bazie tego zwykle oczekujemy, że spółka raz na miesiąc raportuje takie podstawowe wyniki, informacje, co się dzieje w spółce. Zwykle wtedy robimy jakieś spotkanie, żeby sobie tam pogadać, podbić się też, ażeby spółka miała okazję na to, żeby nam zostawić pracę domową na przykład, bo to też raczej zachęcamy nasze portfelowe spółki do tego, żeby wykorzystywały aktywnie ten czas, który im dajemy.
Więc mamy raportowanie kwartalne, które jest takim bardziej formalnym, związanym wokół KRS-u czy bilansu, rachunku zysków i strat. Ale to są pojedyncze, myślę, że godzina, dwie w miesiącu, to powinno być czas, który team founderski powinien poświęcać na raportowanie, nie więcej. Jeśli jest więcej funduszy w strukturze inwestycji, no to też staramy się to ujednolicić, żeby robić jeden raport, a nie pięć do każdego funduszu osobno. I to, gdzie możemy zajmować czas founderów, czy founderek, to jest raczej czas, kiedy mówimy: „Słuchajcie, mamy tutaj takie nasze smart money, mamy tutaj tylu doradców, mamy tyle różnego rodzaju narzędzi. Powiedzcie, z czego chcecie skorzystać albo gdzie potrzebujecie naszej pomocy.” I to raczej zostawiamy tym teamom founderskim decyzję o tym, ile razy będą wchodzić z nami w interakcję i jak często będą wykorzystywać ten nasz know-how do tego, żeby rozwijać spółkę.
Nie wchodzimy w ogóle operacyjnie, nie chcemy być na jakichś sprintach, decydować o takiej technologii czy innej. Oczywiście, jak nas ktoś pyta jednorazowo, to pomożemy, ale staramy się zniechęcać wręcz teamy founderskie do tego, żeby przesadnie mocno nas eksploatowały w tym aspekcie. To jest ich biznes. My możemy go skonsultować, podpowiedzieć, porozmawiać o dobrych i złych praktykach, skorygować, powiedzieć, że nam się coś podoba, nie podoba, ale na samym końcu wychodzimy z założenia, że inwestujemy w founderów, w founderki i to oni są odpowiedzialni za ten biznes. W tym dobrym sensie, dobrym znaczeniu od tego, o czym powiedziałem.
Anna Elwart
A teraz słowo, o którym mówiłeś, że do tego wrócimy. AI z perspektywy inwestora. Wspomniałeś już o tym, że piętnaście czy tam sto sześćdziesiąt pomysłów na wykorzystanie tego samego API niekoniecznie wzbudza entuzjazm. Jakiego typu projekty z tego obszaru wzbudzają entuzjazm?
Przemek Jurgiel-Żyła
Cofnę się trochę historycznie do momentu, kiedy budowaliśmy fundusz, to było kilka, chyba nie, niecałe pięć lat temu, fundusz ruszył cztery lata temu. Czas od kiedy się zaczyna do momentu, kiedy się podpisuje na przykład umowę inwestycyjną z wszystkimi inwestorami, trochę czasu mija. No i te cztery, blisko pięć lat temu, wpisaliśmy sobie w naszą strategię inwestycyjną AI, machine learning.
Mogę powiedzieć, że zaczęliśmy inwestować w AI zanim to było modne. Teraz, z racji tego, że wystrzeliła w kosmos liczba spółek, które robią coś z AI, to już taki jest bazar, gdzie jak ktoś nie wpisze do deklaracji AI, to według founderów, czy founderek wychodzi z założenia, że jest na pozycji straconej. I często ludzie piszą bezsensownie używając skrótów dwój czy literowych, tego żeby się zareklamować. Co jest hotel no hotel. Są różnego rodzaju projekty, które rzeczywiście dają konkretną wartość i są unikalne na rynku.
Ja wiem, że mówię bardzo naukowo, ale to jest tak, że jeśli budujesz rozwiązanie, które jest oparte o API OpenAI, to każdy inny też może zbudować to rozwiązanie. Trzeba mieć naprawdę albo bardzo dużo sprytu, żeby złapać tę swoją niszę i ją dobrze zagospodarować, albo wychodzić z założenia, że będzie się mniej lub bardziej sprawiedliwie ocenionym, że robi się to, co wszyscy inni. Pojawiają się takie projekty, które są bardzo ciekawe, choćby nawet 11 Labs, którzy jakiś czas temu wystrzelili, od razu zebrał finansowanie w Stanach Zjednoczonych. To był taki case, który bazuje w tym obszarze AI, machine learning, a nie jest technologią opartą o API jakiegoś większego rozwiązania. I myślę, że to jest taka perspektywa szukania projektów, które budują jakieś elementy infrastruktury, budują jakieś elementy silnej przewagi, której bardzo ciężko odtworzyć. I to odtworzyć nie tylko z perspektywy kupienia większej ilości serwerów, ale też z perspektywy takiej wiedzy domenowej, branżowej i tam podobnych rzeczy. Nie ma, znaczy, tak w Polsce nie ma przesadnie dużo tego typu projektów, takich, które mogłyby powiedzieć, że są takim stuprocentowym projektem AI-owym i właśnie teraz zaczęliśmy budować coś, co będzie unikalne w skali globalnej. Tylko, że sprowadzenie rozmowy o AI do tego, co wydarzyło się po tym, jak pojawił się chatbot, itp., to też jest dużą niesprawiedliwością, bo machine learning, AI to jest coś więcej. Jest to wiele algorytmów, wiele rozwiązań. Tych spółek mamy w portfelu kilka, które bazują na tego typu rozwiązaniach, budują swoją technologię i żadna albo prawie żadna z nich nie ma nic wspólnego z OpenAI czy GPT-3 czy różnego rodzaju modelami językowymi. Więc my patrzymy na perspektywę AI jako taką, jak powiedziałem na samym początku naszej rozmowy, jako coś co ewoluuje. Pojawiają się nowe rozwiązania, nowe technologie, z których można skorzystać, ale przewagą spółki jest to, żeby zbudować na bazie technologii coś, co będzie trudne do skopiowania, albo coś, co adresuje bardzo dobrze potrzebę klientów i da się to łatwo skalować, bo wtedy można sobie zbudować tę przewagę, że kto zajmie pierwszą pozycję w jakimś tam segmencie, powoduje, że następnemu jest dużo trudniej wejść.
Anna Elwart
Ok, a powiedz, są jakieś narzędzia, z których korzystasz na co dzień, które ułatwiają Ci pracę, coś, co wprowadziłeś u siebie?
Przemek Jurgiel-Żyła
Cała masa narzędzi, z których korzystam, z takich nieoczywistych narzędzi. Ja się posilę swoim telefonem. To jest takie narzędzie Clay, które służy do tego, żeby utrzymywać kontakt ze swoim networkiem, ponieważ pracując w misji ma się tyle różnych zadań jednocześnie i tak ciężko krytykować sobie zadania też na przyszłość, bo nigdy nie wiesz, która spółka, kiedy przyjdzie z jaką potrzebą do ciebie, więc czasem jest tak, że tydzień nikt nie przychodzi, a czasem jest tak, że w ciągu dwóch godzin przychodzą cztery spółki z jakąś potrzebą, która jest tu i teraz do zaadresowania. To raczej przynajmniej ja szukam sobie narzędzi, którymi systematyzuję różnego rodzaju działania. Czy to obecność w social mediach, czy kontakt z ludźmi, są podobnymi rzeczami.
To są takie rzeczy, które nie są, na przykład, to jest narzędzie, które nie jest oczywiste, a które dość mocno pomaga mi w codziennej pracy. Oprócz tego chatbot itp. To są takie narzędzia, z których teraz miałam wrażenie, że już wszyscy korzystają. Więc nie wiem, czy jest sens o nich mówić. No ale podstawą jest to, że pracujemy na CRM, że rzeczywiście mamy ten proces sourcingu i oceny spółek usystematyzowany, że wszystkie spółki, na które patrzymy, są znormalizowane względem tego naszego scorecardu, na którym pracujemy. To powoduje, że jesteśmy w stanie jakościowo, merytorycznie i bardzo szybko działać.
I podejmujemy różnego rodzaju decyzje, które raz, że są dynamicznymi decyzjami, no bo często, jak przychodzi fajna spółka, to trzeba bardzo szybko decydować o tym, czy chcemy ją dalej procedować, bo zawsze jest taki element FOMO, że możemy coś pominąć albo nas może coś pominąć, versus utrzymanie tej jakości tych decyzji.
I tak, ja korzystam z wielu różnych dziwnych narzędzi, które są nieoczywiste i raczej pomagają mi w moim przypadku jakoś usystematyzować sobie te moje wszystkie zadania. Każdy, myślę, że sobie musi wybrać jakiś tam swój set up, taki narzędzie; mówię, ten klej dla mnie jest super. Reszta to są takie techniczne rzeczy, właśnie jak CRM, jakieś narzędzia do tłumaczenia, do budowania jakichś tekstów i tam podobne rzeczy, ale to są takie odtwórcze rzeczy, które, wydaje mi się, że używane są przez wszystkich. No i my bazujemy na takim bardzo usystematyzowanym procesie, czyli na przykład, jak oceniamy spółkę, jak badamy jej otoczenie konkurencyjne i te podobne rzeczy, no to już mamy zrobione frameworki, za pomocą których po prostu sobie mamy to zautomatyzowane. W sensie, nie zastanawiamy się nad tym, jakich narzędzi używamy, tylko raczej staramy się znaleźć jak najszybszą drogę do tego, żeby zakończyć proces.
Anna Elwart
Będziemy się powoli zbliżać do końca naszej rozmowy, ale chciałam wrócić do jednego z pytań, na które mam wrażenie, że troszeczkę skupiliśmy się na jednej części jego. Mianowicie, pytałam cię o projekty, które okazały się dużym sukcesem, którymi chciałbyś się pochwalić, albo o jakąś dziwną, coś, że to jest ciekawe coś, co wykracza poza tak niestandardowe myślenie o technologii.
Przemek Jurgiel-Żyła
Zacznę od tej drugiej części. Taką nieoczywistą naszą inwestycją jest spółka, która się nazywa The Village Network. To jest spółka, która buduje sieć, znaczy tak, w bardzo prostym, bardzo dużym uproszczeniu, to jest spółka, która buduje sieć żłobków. Jak sobie spojrzymy na tę spółkę od strony, dlaczego my wersja zainwestowaliśmy w tę spółkę, no to to jest spółka, która ma też swoją technologię. Która buduje taki model podobny do Żabkowego, czyli ty jako przedsiębiorczyni możesz do nich przyjść, powiedzieć, że chcesz otworzyć swoją placówkę i dadzą wszystkie narzędzia do tego, żeby to stworzyć. Spółka ma swojego SaaS'a, buduje kawałek marketplace'u, więc działa w takim modelu SaaS'a na Good Marketplace. Ma bardzo, jak inwestowaliśmy, to była founderka, jedna osoba, która miała też bardzo duże doświadczenie, była po Exicie, widzieliśmy przestrzeń na to, że rzeczywiście jest w stanie zbudować fajny biznes i buduje fajny biznes tych placówek w tej sieci otwartych przez innych przedsiębiorców, bo to jest jakby dlatego spółka ma też taką innowacyjność procesową.
Ma tych placówek otwartych chyba koło dziewięćdzisiąt chwili obecnej, więc już jest taką istotną siłą też na rynku, zaczyna powoli rozglądać się za granicą. Pozyskała kolejną rundę finansowania od funduszy zagranicznych. I to jest taka, jak się to mówi, na pierwszy rzut oka, patrzę, dwie oczywistość, że to jest spółka VC, jest spółką bardzo VC, z dużym potencjałem na wzrost i skalowanie technologicznie, bardziej takich technologicznych spółek. No to mamy dwie takie spółki, które mocno wystrzeliły inwestycyjnie też. Jedna to jest Wistorfront, spółka, która buduje framework frontendowy dla e-commerce. I to jest spółka, o której wspominałem, że jest po e-cominator, po tym procesie, bardzo szybko zebrała rundę taką globalną, w zasadzie. Druga taka spółka technologiczna, też procesowa, ale mają bardzo dużo technologii, to jest czeska spółka, która buduje cały proces od momentu zainteresowania do instalacji wszelkiego rodzaju fotowoltaiki, pomp ciepła i tam podobnych rzeczy. No i ona w chwili obecnej już też na kilku rynkach europejskich wychodzi, oprócz takich jak Polska, Niemcy, Włochy, Hiszpania, chyba. Są to największe nasze, znaczy, spółki, które najmocniej i najszybciej w naszym portfelu w ostatnim czasie rosły. Ale jest ich naście, więc nie oszczędzając czasu słuchaczy, ograniczę się do tych trzech jako przykładów.
Anna Elwart
Przed rozpoczęciem nagrania wspominałeś, że bierzesz czynny udział w szkoleniu przyszłych kadr dla firm takich jak EL Passion, czyli wspierasz dzieci w nauce programowania. Możesz trochę o tym więcej powiedzieć?
Przemek Jurgiel-Żyła
Na wielu płaszczyznach staram się to robić, a nie tylko dzieci i też studentów, zaraz do tego wrócę. Tak, mam stowarzyszenie, które ma Maker Space, które ma i niesie na sztandarach proces edukacji w takim rozumieniu majsterkowania i pozyskiwania kompetencji cyfrowych, między innymi. I to się też trochę przenika z tym, co robimy jako fundusz, bo mamy na przykład spółkę, która uczy dzieci programowania, między innymi takich kompetencji cyfrowych, nazywa się to Pixblox, więc można sobie tam wygooglować, zobaczcie, co to jest. Ale wracając, no to tak, prywatnie też staram się wspierać dzieciaki w aspekcie pozyskiwania kompetencji technicznych, nawet bardziej niż cyfrowych, technicznych.
Sama prawdopodobnie czujesz, pracując dzień przy komputerze, że czasem fajnie byłoby coś porobić fizycznie, więc my w naszym stowarzyszeniu staramy się zaadresować to. Teraz mamy taki kierunek naszego stowarzyszenia, bo przez COVID i zawirowania tam chwilę przyhamowaliśmy, ale też tak aktywnie pracujemy na perspektywy osób starszych, w sensie starszych niż dzieci, studentów. Za jakiś czas, w sensie, prawdopodobnie jak ktoś nas słucha, to już będzie po, ale jest hakaton na Politechnice Śląskiej, gdzie jestem mentorem i będę starać się studentów wspierać w aspekcie budowania właśnie ich biznesów.
Przygotowania się na ścieżkę wizji, albo zdecydowania, że się nie chce być na tej ścieżce wizji, bo to też jest istotne, żeby mieć świadomość, czy się chce, czy się nie chce, albo z czym się to je. Więc tutaj staram się łączyć pracę swoją zawodową, związaną z VC, z tym, co i tak mnie interesuje prywatnie, czyli kwestią edukacji, właśnie budowania tych kompetencji cyfrowych. Myślę, że za jakiś czas bardzo istotne dla nas wszystkich będzie budowanie tych kompetencji u osób starszych, czy szukanie, czy wspieranie ich technologicznie w różnego rodzaju narzędziach, czy rozwiązaniach, które pomagają zmniejszyć element samotności, czy wspierania psychologicznego takich osób, bo społeczeństwo nam się starzeje, więc to też jest ten taki zwany "aging" kierunek VC, który będzie w perspektywie wielu lat bardzo atrakcyjnym kierunkiem. Także tutaj moja ścieżka jest taka, żeby to, co mnie interesuje, przekładać na działania. Stąd to stowarzyszenie i chęć wspierania dzieciaków w tym, że czasem mogą polutować, coś czasem mogą programować na Arduino, a czasem przepiłować deskę.
Anna Elwart
No dobrze, fantastycznie. Przemku, bardzo ci dziękuję za rozmowę. Pozdrawiamy wszystkich naszych słuchaczy, prosimy o lajki, serduszka, czy co tam możecie dać w programie, w którym nas słuchacie. Do usłyszenia!
Przemek Jurgiel-Żyła
Dzięki, do zobaczenia!
Książka
Krzysztof Domaradzki, Artur Kurasiński, wyd. Edukomiks
Książka
Brad Feld, Jason Mendelson, wyd. Wiley
Newsletter
http://elpassion.com/newsletter